"Wróciłam" wreszcie do mojego stołu w pracowni. Teoretycznie byłam niedaleko niego cały czas, ale praktycznie nie miałam czasu żeby zająć się biżuterią.
Najpierw zajęłam się szkicowaniem projektów, a od wczoraj w końcu zaczęło się lutowanie, szlifowanie, młotkowanie itp. :)
Rozpoczęłam pracę z nową techniką. W mojej pracowni zagościł m.in pewien "magiczny" proszek. Niby niepozorny, bladozielony (właściwie to całkiem mi się nie spodobał jak go otrzymałam), ale po odpowiednim potraktowaniu zmienia się w piękną, turkusową, szklistą powłokę :)
Zachwyciłam się i zamierzam dalej eksperymentować. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie mniej więcej po mojej myśli i niebawem pokaże efekty.
Oto fragment mojej pracowni